środa, 28 grudnia 2016

27.

Kochać Cię.
Znaczyło tyle, co rozsunąć rolety.
Pierwszy raz zobaczyć świat.
Żyjąc przedtem całe 15 lat w ciemności.

Dwadzieścia cztery godziny.
Siedem dni w tygodniu.
Chciałam Cię mieć tylko dla siebie.

Chciałam chodzić z Tobą do kościoła.
Chociaż nie umiem się modlić.
Chciałam zwiedzić cały świat na pieszo.
Chociaż gubię się w mieście obok.

Z Tobą obok mogłam przebiec maraton.
Chociaż nienawidzę biegać.
Byleby mieć Cię obok.

wtorek, 3 listopada 2015

26.

Czego mi (nie) brakuje, gdy myślę o miłości?

Chyba każda osoba płci pięknej w dzieciństwie marzyła o chłopcu -  swojej miłości. Chciała, aby pewnego dnia książę przyjechał na koniu i porwał ją tam, gdzie będą żyli długo i szczęśliwie.
Z czasem te marzenia trochę się zmieniły.

Na początku dziewczynka chciała mieć to wszystko w jednej osobie. Później wyeliminowała ze swoich marzeń konia, następnie porwanie. Na końcu, jako kobieta, wyeliminowała miłość. Zaczęła po prostu chcieć mężczyzny.

Życie często nas zawodzi. Nasze marzenia okazują się być nierealne (no, bo kto w tych czasach jeździ na koniu zamiast samochodem?!). Jako, że człowiek jest istotą społeczną, która potrzebuje głaskania, tulenia, miziania, tarmoszenia, dokuczania, a czasami po prostu możliwości otwarcia do kogoś rano buzi, angażuje się w związki. Na początku ma wygórowane wymagania, ale z czasem, gdy coraz bardziej się zawodzi lub nie może znaleźć nikogo o tych cechach, zaczyna potrzebować kogokolwiek. Stąd się biorą związki, które nie są ani szczęśliwe, ani smutne, takie po prostu obojętne... Czasami bardzo krzywdzące dla jednej ze stron, która kocha i nie dostaje w zamian ilości dawki ciepła, której potrzebuje.

Jesteśmy ludźmi. Kochamy. Marzymy. Zapominamy.

Kochamy to, co na naszą miłość nie zasługuje. Marzymy o rzeczach materialnych, z których wewnętrznie nie mamy większego pożytku. Zapominamy o najważniejszych rzeczach, takich jak żeby w życiu kierować się miłością.

Czego mi brakuje, kiedy myślę o miłości?

Brakuje mi przede wszystkim przegadanych nocy. Czułości. Lekkiej zazdrości. Jak każdy - potrzebuję czuć się kochana, i potrzebna. Brak mi możliwości opieki nad kimś, odpowiadania za jego emocje, uczucia i szczęście. Brakuje mi spełnienia. Świadomości posiadania kogoś, kogo kocham.

Czego mi nie brakuje?

Nie brakuje mi kłótni. Scen zazdrości. Niewyspania (sen najważniejszy, wiadomo!). Mocnego uzależnienia. Częstego myślenia, przez co stanowczo nie mogłam się skupić. Ograniczania na wielu płaszczyznach życia. Ogromnego przejęcia się drugą osobą (boli go noga - matko, dramat, wzywamy pogotowie, dzwonimy po teściową, a jak umrze, to ja umrę z nim!).

Miło jest powiedzieć po 8 miesiącach - pozbierałam się. Z uśmiechem przyznać, że jest... dobrze? Na pewno inaczej. Jakby przeszłość nagle nie istniała, zaczynamy nową rundę - nowe karty, liczy się tylko to, co tu i teraz.

Kocham rodzinę i przyjaciół. Kocham się rozwijać i fotografować.
Marzę o wyjeździe w góry z aparatem w dłuższe wolne i podziwianie tego wszystkiego, na co większość ludzi nie zwraca uwagi.
Zapominam o przyszłości - chcę po prostu budować lepszą przyszłość, która będzie oparta na solidnych fundamentach.

Moja wersja kiedyś?

Kocham Jego.
Marzę o Nim.
Zapominam o tym, co zrobił mi złego.
Moja wersja singla "Kocham. Marzę. Zapominam." nie jest taka zła. Może nawet i lepsza, bo nie jest toksyczna. Chcę odkrywać, bawić i cieszyć się życiem. Tak, ja romantyk, doceniłam inne rzeczy i nie skupiam się na poszukiwaniu miłości. Jednak cuda się zdarzają.

piątek, 20 marca 2015

25.

Biegniesz przed siebie. Nie odwracasz się przez kilkanaście minut. Nagle się zatrzymujesz. Zaczynasz głośno płakać. Dochodzi do Ciebie fakt, że nawet endorfiny nie usuną tego bólu. Wycierasz twarz i nie poddajesz się - biegniesz dalej zostawiając wszystkie problemy za sobą. Tym razem to nie ucieczka. Teraz to już świadoma decyzja. Bieg po marzenia. Bieg dla lepszego jutra. Kręta droga naznaczona przeszkodami - mój prywatny życiowy bieg.



W pewnym momencie cierpienia zdałam sobie sprawę, ile może dać pozytywnego. Nauczyło mnie cierpliwości. Sprawiło, że stałam się silniejsza. Największa przegrana czasami przemienia się w największą wygraną. Osiągnę wszystko, czego chcę. Wiem, że potrafię. Ty też to umiesz. Receptą na sukces jest walka ze smutkiem. Każdy, kto walczy, jest zwycięzcą.



wtorek, 10 marca 2015

24.

Krew buzuje Ci w żyłach. Zapominasz jak się oddycha. Czujesz euforię, wcześniejszy lęk przestaje mieć znaczenie. Wierzysz w siebie jak nigdy, bo osiągnąłeś wszystko o czym marzyłeś.

Witamy w alternatywnym świecie.

Strach często hamuje nasze czyny. Pragniemy czegoś tak mocno, ale boimy się, że się nie uda nam się tego zyskać. Poddajemy się na starcie, sami jesteśmy swoim znakiem STOP-u. Za porażkę obwiniamy wszechświat - przecież on ma tyle do powiedzenia...
Kiedyś byłam władczym i upartym dzieckiem. Dążyłam do celu (oczywiście nie po trupach - wydaje mi się, że to kwestia wychowania). Z czasem przestałam w siebie wierzyć. Wierzyłam w siebie tylko wtedy, kiedy osiągałam dużo. Potrzebowałam powiedzenia "Ada dobrze, jestem z Ciebie dumna, potrafisz". Inaczej byłam na dnie. Porażki traktowałam jak moje wady. Dosłownie, nawet jeśli coś działo się z przyczyn niezależnych - i tak doszukiwałam się w tym tego, co zrobiłam źle. Analizując wszystko - zawsze robiłam coś niedobrze. Nie byłam perfekcyjna, a tego od siebie oczekiwałam. Chciałam popatrzeć w lustro i powiedzieć: kurczę, Ada, naprawdę Ci się udało. Zmieniłam swoje ciało. Nawet to nie podziałało. Okazało się, że gdy osiągniesz jedno - zawsze będziesz pragnąć czegoś więcej. Fizyczność to nie wszystko. Nawet z cudownym ciałem będziesz nikim, kiedy nie będziesz rozwijać tego, co masz wewnątrz.

Pewnego dnia zapragnęłam mieć jednego faceta. Kurczę, był cudowny. Najlepszy, najwspanialszy. Zdobył moje serce. Nie radziłam sobie bez niego. Skupiłam całą miłość na nim, zapominając o tym, że powinnam kochać siebie samą. Byliśmy razem. Dla mnie był księciem z bajki, każdego dnia utwierdzałam się w tym, że jest moją wygraną na loterii. No i mnie zostawił. :) Wtedy pojęłam wiele ważnych rzeczy - nigdy nie pozwól, by ktoś był centrum Twojego wszechświata. Tylko Ty nim jesteś. Ludzie odejdą, przedmioty stracą swoją wartość. Zostaniesz na tym świecie sam ze sobą. Siebie musisz kochać. Nikt inny nie pokocha Cię tak, jak na to zasługujesz. A jeżeli to zrobi, to nie kochając siebie - nie będziesz umiał dostrzec i zrozumieć ile ta osoba jest w stanie dla Ciebie poświęcić. Po prostu przestaniesz jej chcieć. Przecież masz ją na zawsze, a wieczność to bardzo długi czas. Każda zabawka, dostarczona pod nos, w końcu się znudzi. Jeżeli dostałeś coś, czego pragnąłeś długi czas - nie porzucaj tego po jakimś czasie. Osiągnięcie tego dało Ci wiele bólu, łez, ale i szczęścia. Doceniaj to, co masz. Nie porzucaj tego. "To" może później bardzo długo płakać w łóżku, a tego chyba nigdy nie chciałeś, co?

Czy to znaczy, że mamy się poddać i z góry jesteśmy skazani na porażkę?

Odpowiedź jest prosta: nie. Podnieś się i walcz o lepsze jutro. Tylko od Ciebie zależy, czy dostaniesz to, o czym marzysz. Osiągnięcie marzeń jest bardzo proste. Najgorszy jest pierwszy krok.


poniedziałek, 9 marca 2015

23.

W pewnym momencie życia znajdujesz się w takim położeniu, że wszystko spycha Cię w dół. Tylko od Ciebie zależy, co zrobisz z tym fantem. Możesz przekroczyć granicę albo skoczyć w przepaść.

Moje życie w ostatnim czasie uległo drastycznej zmianie. Mój mężczyzna "na zawsze" przestał być tym "na zawsze". Miłość ma widocznie swój termin ważności. Przeżyłam mocno to rozstanie. Do tego czasu każdego ranka budzę się przerażona. Dniami za to próbuję ułożyć sobie życie. Już nie brak mi czasu. Nie chcę siedzieć w domu. Nie mam ochoty na romantyczne książki, filmy i wszystko, co związane z parami. Wewnętrznie chyba umarłam. :)


Wszystko z czasem gaśnie.
Oprócz miłości mojej do Ciebie.
Wszystko czasem blaknie.
Wcale nie żal mi siebie.

Mam nadzieję, że to życiowy test. Chcę go już pomyślnie przejść. Wiem, że gdzieś za rogiem czeka na mnie szczęście. Wystarczy je dostrzec.


środa, 28 maja 2014

22.

Dajcie nóż.
No cóż.
Wytnę masę wspomnień.
Dajcie nóż.
No cóż.
Wytnę uczuć garstkę.
Dajcie nóż.
No cóż.
Wytnę serce, podstawię kamień.
Dajcie nóż.
No cóż.
Nie chcę myśleć więcej już.
Dali nóż.
No cóż.
To koniec mnie już.

21.

"Sami"

Ciężko jest znieść myśl przyszłości przed nami.
Trudno nam myśleć, że będziemy wciąż sami.
Nieotoczeni nocą czyimiś ramionami.
Niedzielący się rano snami.
Ciężko zwracać komuś uwagę.
Łatwiej myśleć "damy radę".
A co jak wcale nie damy?
W myślach wciąż drugą osobę mamy?
Rozum i serce, rozsądek i dusza.
Samotny czas do rozmyśleń zmusza.
Kilka lat wciąż dalekiego bycia.
Łzy zmuszają nas do twarzy obmycia.